Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 29 sierpnia 2016

POGRZEB "INKI" i "ZAGOŃCZYKA"

Wczoraj, dokładnie 28 sierpnia 2016 roku, w 70 rocznicę śmierci Danuty Siedzikówny "Inka" oraz Feliksa Salmanowicza "Zagończyk" odbył się ich pogrzeb. Dziwne, prawda? Pogrzeb po kilkudziesięciu latach zamordowania? W takim razie gdzie przez ten cały czas, znajdowały się ciała? No właśnie... Nawet nie pochowane, tylko wrzucone pod ziemię cmentarza Garnizonowego w Gdańsku. Przez kogo? Nazwiska niepodane, ale oczywistą rzeczą jest, iż zrobiły to zakrwawione, brudne, mordercze ręce ubeków. Zdrajców. Bo jak Polak Polakowi może zrobic coś takiego? Jak człowiek człowiekowi może zrobic coś takiego? Dobre pytania, prawda? Prawda! Zatem kilka słów ode mnie jeśli chodzi o tę dwójkę Bohaterów i moje wrażenia po wczorajszym pogrzebie.

Danuta Siedzikówna "Inka" była sanitariuszką 5 Wileńskiej Brygady AK. Urodziła się w Guszczewinie dokładnie 3 września 1928 roku. Zmarła, poprawa: Została ZAMORDOWANA w Gdańsku, 28 sierpnia 1946 roku. Miała tylko 17 lat. Niewinna istota, której celowano lufę w przód głowy. Za co? Za to, że była wrogiem. Wrogiem zdrajców. Wrogiem antyPolaków. Jak to ładnie przeczytałam na wczorajszym transparencie: Dla zdrajców wyklęci, dla Polaków święci! 
Inka pośmiertnie została mianowana podporucznikiem Wojska Polskiego. A oto ostatnie słowa zapisane na grypsie:


"Jest mi smutno, że muszę umierac. Powiedzcie mojej babci, że zachowałam się jak trzeba"





Feliks Salmanowicz "Zagończyk" - partyzant 3 Wileńskiej Brygady AK, jednak jest to tylko jedna z "funkcji (?)", które pełnił. Urodził się 6 czerwca 1904 roku w Wilnie, został zabity tak jak Inka, 28 sierpnia 1946 roku przez ubeków. Miał 42 lata, syna i żonę. Oto ostatnie słowa, które zdążył napisac do swojego potomka:


"Kochaj Polskę. Bądź posłuszny starszym. Słuchaj swych opiekunów i bądź posłuszny matce. Tyle, co mogę w tych parę słowach skreślic do Ciebie. Odchodzę w zaświaty. To, co pozostawiam na tym świecie najdroższego, to Polskę i Ciebie, Najdroższy"




JAK SIĘ CZUŁAM, UCZESTNICZĄC W TYM WYDARZENIU?


Ciężko było się nie wzruszyc. Ciężko było nie płakac. Ale dlaczego? Powinnam się cieszyc, prawda? Byc dumną! Owszem, jestem. Ale myślę, że łzy wzruszenia były spowodowane samymi przepięknymi przemowami, które naprawdę trafiały do ludzkich serc. Same myśli, które budziły we mnie wiele emocji. Jakich myśli? Przecież ona miała tylko 17 lat. Rok starsza ode mnie. Dziewczynka, walcząca tylko o wolnośc swojego kochanego Kraju. Jak to musiało wyglądac? Co oni musieli przeżywac? No właśnie... Może warto na chwilkę się zastanowic i oddac Bohaterom troszkę siebie? Pamięci? Pamięci, na którą tak strasznie zasłużyli. Pomimo 5 godzin w okropnym słońcu, jestem szczęśliwa, że mogłam tam byc. Z tymi wszystkimi ludźmi: dziecmi, młodzieżą, starszymi... Byc i modlic się. Dziękowac. Byc dumną. Byc wdzięczną. No dobrze, chyba tyle mam do powiedzenia, żeby znowu się za bardzo nie rozpisywac, jednak gdybym tylko mogła, pisałabym i pisała jeszcze dłużej... A teraz...


Oto kilka fotografii z wczorajszej uroczystości:















(tylko kilka spośród wielu, wielu innych zdjęc)

Co o tym myślisz? Czy oddasz chwilę czasu tym, którzy nie dostawali go przez te wszystkie lata niepamięci? Wtedy, gdy nazywano ich WYKLĘTYMI. Wtedy, gdy nimi gardzono. Możemy to przecież nadrobic, prawda?? Razem.

;))))))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz