Szukaj na tym blogu

sobota, 28 stycznia 2017


Jak odnieść mogę się do tego, co właśnie przeczytaliście? 

Wojna potrafiła niezwykle zniszczyć psychikę człowieka. Niektórzy trzymali się lepiej, inni w krótkim czasie odpuszczali walkę. Nie jesteśmy w stanie postawić się w sytuacji tych wszystkich ludzi, którzy musieli codziennie widzieć obraz śmierci. Auschwitz jak i inne obozy były miejscem okropnie drastycznym, brutalnym i przygnębiającym. Jeśli ufa się Bogu, jest się w stanie wytrzymać wszystko. Oczywiście - czasem naprawdę nie dajemy sobie rady z naszymi słabościami i sytuacjami, które nas otaczają. Jesteśmy tylko ludźmi, grzeszymy, narzekamy, przezwyciężamy wiele trudności. Ci wszyscy więźniowie utracili swoją godność, swoje imię - nadano im tylko numery. Nie potrafimy nawet sobie wyobrazić tego, co mogło dziać się w głowie takiego człowieka. Wszystkie te fakty, związane z obozem są dla nas bardzo ciężkie i niewyobrażalne. Dla nich była to rzeczywistość. Oni przez ten cały czas musieli walczyć o życie, niezwykle łatwo ryzykując śmiercią. Wystarczyło drobne przewinienie, choćby takie zapalenie papierosa, próba samobójcza, załatwienie potrzeb fizjologicznych w nieodpowiednim czasie i już człowiek narażony był na przykład na chłostę, czy karę słupka. Każdy dzień był ogromną niewiadomą - codziennie ginęły mnóstwo ludzi. Człowiek traci rozsądek, poddaje się. W takich sytuacjach, najlepiej wszystko zwalić na Pana Boga. Obwiniać go o wojnę, która mieć miejsca nie powinna. Jednak on Miłosierny - dał nam wszystkim wolną wolę. To ludzie rozpoczęli piekło na ziemi. Ludzie przekroczyli granice. Ludzie zawinili, nie Bóg. Nie wiadomo co siedziało w głowie tego człowieka. Z tekstu wnioskuję, że raczej nie był osobą wierzącą, jednak oczywiste - życie w obozie zniszczyło go zupełnie. Jak widzieć światełko w tunelu, jeśli piekła nie widać końca? Jak myśleć optymistycznie, kiedy pesymizm całkowicie przyćmił wzrok? Temat niezwykle trudny, ciężko jest mi napisać co o tym myślę. Z jednej strony, próbuję zrozumieć tego człowieka - jego bezsilność, słabość, poniżenie, szukanie jakiegoś ratunku, który nie nadchodzi... Z drugiej zaś, wiem, że z Bogiem mogę wszystko. Jest on ostatnią osobą, którą mogłabym obwinić o cierpienie tych wszystkich ludzi. Ale tak jak powiedziałam i myślę: człowiek traci zdrowy rozsądek, zrzuca wszystko na Boga, bo tak jest najłatwiej. Zatraca w sobie dawnego siebie bo obraz wojny zbyt bardzo go zniszczył.

Wczoraj tj. 27 stycznia 2017 roku, była 72 rocznica wyzwolenia Auschwitz. Nie pozwólmy umrzeć historii. Nie bądźmy na nią obojętni! Jesteśmy Polakami. 

piątek, 14 października 2016

WOŁYŃ - POWRÓT DO ZDEPTANEJ HISTORII

Witam ponownie na tym oto blogu. Wiem, że ostatnio żaden post się tu nie pojawiał, jednakże uznałam, iż nie będę umieszczac niepotrzebnych postów. Wczoraj wróciłam z kina, a dokładniej z filmu Smarzowskiego: "Wołyń". 

Jak na mnie wpłynął? 

Otóż bardzo emocjonalnie. Nie pamiętam, kiedy ostatnio i czy w ogóle aż tak trzęsłam się podczas oglądania czegokolwiek. Nie ukrywam, sceny były na tyle drastyczne, że zakrywałam oczy. Nie byłam w stanie zobaczyc całości, bo poniosłabym tego niezwykłe konsekwencje - psychiczne. Ostatnią myślą przed zaśnięciem, była myśl o filmie. Pierwszą myślą po przebudzeniu, była myśl o filmie. To chyba coś znaczy, czyż nie? Wywarł takie wrażenie na odbiorcy, że on teraz nie jest w stanie myślec tak, jak przed jego obejrzeniem. Wciąż powraca do chwil z seansu, do scen z ludobójstwa i zastanawia się: dlaczego? Nie tylko: Dlaczego to naprawdę miało miejsce? Ale również: Dlaczego nikt o tym nie mówi? Historia naszego Państwa jest naprawdę obszerna. Smutna, brutalna, ale i piękna. Piękna w sensie "mieliśmy wsparcie. Wsparcie w tych, którzy bez zastanowienia szli walczyc o swoje. To oni zbudowali Polskę na nowo". 

Co więcej jestem w stanie powiedziec o filmie?

Początkowe sceny tzn., scena wesela i wydarzeń z 1939 roku, zdawały mi się trochę przedłużac. Pojawiała się retardacja, która niekoniecznie była potrzebna. Tak odbieram pierwsze pół godziny (?) filmu. Jednak później, gdy akcja zaczynała naprawdę miec miejsce, byłam wbita w fotel i nie potrafiłam normalnie funkcjonowac. Co to znaczy? Tak jak wspomniałam wcześniej: trzęsłam się, opętał mnie strach i niepewnośc; co jeszcze autor jest w stanie pokazac. Wciąż przeżywam to, co wczoraj miałam okazję zobaczyc. Uważam, że historia była na tyle dobrze pokazana, iż człowiek automatycznie po powrocie do domu zasiadł przed przeróżnymi źródłami i zaczął czytac. Po prostu. Nie okazywał obojętności, tylko wciąż siedział w temacie filmu. Wciąż był obecny i pamiętał. To jest bardzo ważne. Ten film jest filmem - racja. Ale nie takiego typu,  by po wyjściu z kina zapomniec. Nie takim typem, by mógł stac się tylko rozrywką. Nie takim typem, by nie wstrząsnąc odbiorcą. I to jest najlepsze co możemy zrobic. TRZYMAC TO W SWOJEJ ŚWIADOMOŚCI. Nie podchodzic do tego tematu "Obejrzałem i życie toczy się dalej". Myślę nawet, że nikt, po powrocie tak nie zrobił, nie pomyślał. Bo on na tyle zmienia pogląd na historię, że wpływa na ciąg dalszy przebiegu naszej historii. 

Krótko mówiąc/podsumowując:

Film baardzo mi się podobał, wpłynął na moją psychikę i pozostawił wiele do myślenia. Taki był właśnie zamiar. Cieszę się, że choc w szkole nie uczą tego co trzeba, powstają twory, uczące historii Polski bardziej niż na zajęciach dydaktycznych. Oprócz tego, jestem również do dziś pełna podziwu, iż będąc wczoraj w kinie, widziałam przepełnioną salę. Nie spotykam się z tym zbyt często. Jest to znak, że ludzie, a szczególnie młodzi chcą wiedziec. Chcą znac losy ich dziadków, pradziadków. To jest powód do dumy, czyż nie? Poprzez pamięc przywracamy im zycie. To jest nasz obowiązek. Obowiązek każdego Polaka! Iśc na ten film do kina. 

"Moja broń to żołnierski honor" - cytat, który najbardziej utkwił mi w pamięci <3

https://www.youtube.com/watch?v=Yr1QdEGr55c - Wojtek Smarzowski o filmie

Pamietaj Polaku! Żyjesz w czasach pokoju. Nie mów zatem, że przyszło Ci dorastac w biednym, żałosnym i bezwyrazowym Państwie. To wstyd! Pomyśl wpierw ile to biedne, żałosne i bezwyrazowe Państwo musiało przejśc, byś teraz mógł wolno chodzic po ulicy! ;)





czwartek, 1 września 2016

77 ROCZNICA WYBUCHU II WOJNY ŚWIATOWEJ

Zasiadam w wygodnym fotelu
z kubkiem gorącej czekolady.
Moje myśli sięgają daleko wstecz.
Daleko, a jednak nie tak bardzo.
’39 – ’45 roku Polska nie miała prawa istnieć.
Lecz dla kogo?
Kto na starcie skreślił ją z ludzkich serc?
Ona jest waleczna,
bardziej niż myślisz.
Ona jest cenniejsza,
bardziej niż ci się zdaje.
Ona pochowała więcej Polaków,
niż byłbyś w stanie zliczyć.
Stale podtrzymywana biało-czerwonymi siłami.
Stale gnębiona, a jednak niezniszczalna.
Stale znienawidzona, a jednak miłosierna.
Żyć dla Niej,
to także dla Niej umierać.
Kochać Ją,
to także być przy Niej już zawsze.
Dbać o Nią,
to czynem, nie pustymi obietnicami.
Walczyć,
to z całych sił, do ostatnich kropel krwi.
Umrzeć dumnie tak jak Oni -
Żołnierze wyzwoleni.
----------------------------
Wiersz napisałam dośc dawno temu, jednak to własnie dzisiaj postanowiłam go opublikowac. Uznałam, że rocznica wybuchu wojny, jest idealną okazją, by przedstawic swą pamięc i miłośc, którą darzę swój kraj. Bo piękna jest Polska, prawda? Waleczna, prawda? Niezniszczalna, prawda? Prawda! 

Nie będę pisac zbyt wiele, nie będę znów się powtarzac... Po prostu pamiętam i dziękuję krótko. Za Wolnośc, którą mam. Którą mamy my wszyscy. A dzięki komu? Odpowiedź zbyt oczywista, by jej udzielac. Wojna była czymś okrutnym. Czymś, co nie powinno było się zdażyc. Mimo to, zdarzyło się. A my możemy tylko dbac o swój kraj, kochac go całym sercem, byc dumnym, wdzięcznym i pamiętac. Pamiętac o tych, którzy wciąż walczyli. 

Napisałabym trochę o samej wojnie, jednak aktualnie nie mam czasu. Tylko na chwilę mam dostęp do komputera, więc nie będę dalej się rozpisywac. Dlatego też post taki sobie. Średnio mi się podoba, ale obiecuję - jak tylko będę mogła, dokonam zmian ;))

Bądź dumny Polaku! Bądź dumny, bo JESTEŚ POLAKIEM <33

P.S. Przepraszam za brak "c z kreską", ale na klawiaturze mi nie działa... Poprawię jak będę miała okazję ;)))




poniedziałek, 29 sierpnia 2016

POGRZEB "INKI" i "ZAGOŃCZYKA"

Wczoraj, dokładnie 28 sierpnia 2016 roku, w 70 rocznicę śmierci Danuty Siedzikówny "Inka" oraz Feliksa Salmanowicza "Zagończyk" odbył się ich pogrzeb. Dziwne, prawda? Pogrzeb po kilkudziesięciu latach zamordowania? W takim razie gdzie przez ten cały czas, znajdowały się ciała? No właśnie... Nawet nie pochowane, tylko wrzucone pod ziemię cmentarza Garnizonowego w Gdańsku. Przez kogo? Nazwiska niepodane, ale oczywistą rzeczą jest, iż zrobiły to zakrwawione, brudne, mordercze ręce ubeków. Zdrajców. Bo jak Polak Polakowi może zrobic coś takiego? Jak człowiek człowiekowi może zrobic coś takiego? Dobre pytania, prawda? Prawda! Zatem kilka słów ode mnie jeśli chodzi o tę dwójkę Bohaterów i moje wrażenia po wczorajszym pogrzebie.

Danuta Siedzikówna "Inka" była sanitariuszką 5 Wileńskiej Brygady AK. Urodziła się w Guszczewinie dokładnie 3 września 1928 roku. Zmarła, poprawa: Została ZAMORDOWANA w Gdańsku, 28 sierpnia 1946 roku. Miała tylko 17 lat. Niewinna istota, której celowano lufę w przód głowy. Za co? Za to, że była wrogiem. Wrogiem zdrajców. Wrogiem antyPolaków. Jak to ładnie przeczytałam na wczorajszym transparencie: Dla zdrajców wyklęci, dla Polaków święci! 
Inka pośmiertnie została mianowana podporucznikiem Wojska Polskiego. A oto ostatnie słowa zapisane na grypsie:


"Jest mi smutno, że muszę umierac. Powiedzcie mojej babci, że zachowałam się jak trzeba"





Feliks Salmanowicz "Zagończyk" - partyzant 3 Wileńskiej Brygady AK, jednak jest to tylko jedna z "funkcji (?)", które pełnił. Urodził się 6 czerwca 1904 roku w Wilnie, został zabity tak jak Inka, 28 sierpnia 1946 roku przez ubeków. Miał 42 lata, syna i żonę. Oto ostatnie słowa, które zdążył napisac do swojego potomka:


"Kochaj Polskę. Bądź posłuszny starszym. Słuchaj swych opiekunów i bądź posłuszny matce. Tyle, co mogę w tych parę słowach skreślic do Ciebie. Odchodzę w zaświaty. To, co pozostawiam na tym świecie najdroższego, to Polskę i Ciebie, Najdroższy"




JAK SIĘ CZUŁAM, UCZESTNICZĄC W TYM WYDARZENIU?


Ciężko było się nie wzruszyc. Ciężko było nie płakac. Ale dlaczego? Powinnam się cieszyc, prawda? Byc dumną! Owszem, jestem. Ale myślę, że łzy wzruszenia były spowodowane samymi przepięknymi przemowami, które naprawdę trafiały do ludzkich serc. Same myśli, które budziły we mnie wiele emocji. Jakich myśli? Przecież ona miała tylko 17 lat. Rok starsza ode mnie. Dziewczynka, walcząca tylko o wolnośc swojego kochanego Kraju. Jak to musiało wyglądac? Co oni musieli przeżywac? No właśnie... Może warto na chwilkę się zastanowic i oddac Bohaterom troszkę siebie? Pamięci? Pamięci, na którą tak strasznie zasłużyli. Pomimo 5 godzin w okropnym słońcu, jestem szczęśliwa, że mogłam tam byc. Z tymi wszystkimi ludźmi: dziecmi, młodzieżą, starszymi... Byc i modlic się. Dziękowac. Byc dumną. Byc wdzięczną. No dobrze, chyba tyle mam do powiedzenia, żeby znowu się za bardzo nie rozpisywac, jednak gdybym tylko mogła, pisałabym i pisała jeszcze dłużej... A teraz...


Oto kilka fotografii z wczorajszej uroczystości:















(tylko kilka spośród wielu, wielu innych zdjęc)

Co o tym myślisz? Czy oddasz chwilę czasu tym, którzy nie dostawali go przez te wszystkie lata niepamięci? Wtedy, gdy nazywano ich WYKLĘTYMI. Wtedy, gdy nimi gardzono. Możemy to przecież nadrobic, prawda?? Razem.

;))))))

sobota, 20 sierpnia 2016

95 LAT NIEŚMIERTELNOŚCI

20 sierpnia - dzień ogromnej pamięci o Tadeuszu Zawadzkim. Jednak nie może być to jedyna data, w której powinno się wspominać tego wspaniałego, Polskiego Bohatera! Dokładnie 73 lata temu w Sieczychach zginął Zośka. Był jedną, jedyną osobą, którą ucierpiała w tej akcji. Jeśli chodzi o postać Tadzia? Oto kilka informacji powtórzeniowych:

Tadeusz Leon Józef Zawadzki urodził się 24 stycznia 1921 roku w Warszawie. (Tak naprawdę był jedynym od urodzenia Warszawiakiem z całej trójki: Zośka, Alek, Rudy) tak jak wcześniej wspomniałam, zginął w Sieczychach 20 sierpnia 1943 roku. 

Skąd pseudonim Zośka? Otóż Tadeusz był chłopakiem o niezwykle dziewczęcych i delikatnych rysach twarzy, dlatego też nadali mu taką ksywę. Później jednak gdy stawał się coraz starszy, rysy nabrały rys męskich, jednak pseudonim został.

Chłopak był harcerzem od 1933 roku w 23 Warszawskiej Drużynie Harcerzy im. Bolesława Chrobrego tzw. Pomarańczarnia i przyjaźnił się z Maciejem Aleksym Dawidowskim i Janem Bytnarem. Razem znali się z czasów szkolnych, jednak zaczęli zbliżać się do siebie dopiero po jej ukończeniu. 

Miał cechy dowódcze, dlatego to właśnie on organizował wiele akcji i był "umysłem zaborczym" (pozwolę tak sobie to nazwać). m.in akcję pod Arsenałem czyli odbicie Rudego. (cały plan miał już gotowy w dwie godziny)

Co by tu jeszcze dodać? Może teorię odstawić na bok i spojrzeć na jego postać z trochę innej strony? Strony bardziej osobistej i bliskiej sercu?

A może KIM DLA MNIE BYŁ TADEUSZ ZAWADZKI?

To był przede wszystkim człowiek. Młody chłopak, który miał marzenia, pasje, rodzinę i przyjaciół. Kochał pisać te swoje notatki w pamiętniku, które zresztą były inspiracją dla Aleksandra Kamińskiego do napisania książki "Kamienie na Szaniec". Szanuję go niezwykle i podziwiam za to co sobą reprezentował. Bóg, Honor, Ojczyzna, Patriotyzm. Wspaniałe wartości prawda? Nie bał się walczyć z wrogiem, nie bał się walczyć o to co do niego należy. Nie bał się bronić swojej ukochanej Polski. Nie bał się bić za przyjaciela. I choć wojna była straszna, to on nie siedział bezczynnie w miejscu, nie czekał aż kraj sam siebie wyzwoli. On go wyzwolił. On i wszyscy Ci, którzy swoimi siłami podtrzymywali kraj. Nie umiem ubrać w słowa tego jak bardzo jestem mu wdzięczna. Dlatego chyba zakończę to pisanie. Po prostu dziękuję za to, ze był. Za to, że jest moim  autorytetem. Za to, że się nie poddał. Za to, że nigdy nie umrze w ludzkich sercach. Za to, że jest nieśmiertelny - pomimo ciała spoczywającego od lat na Powązkach.


Mój mały Patrioto

Pamiętaj o mnie za swoich czasów.
Pamiętaj o swym kraju w potrzebie.
Pamiętaj o latach walki i smutku,
pamiętaj proszę o wszystkich żołnierzach.
Bądź dumny z tego, że jesteś Polakiem.
Nigdy nie przecz swojej polskości.
Bądź zawsze szczery ze swoim narodem,
stań o wolność do walki kiedy potrzeba.
I nie zapominaj nigdy o tych wartościach,
którymi kieruje się każdy Patriota.
Bóg, Honor, Ojczyzna mów stale w duchu,
do zobaczenia po lepszej stronie,
mój mały, dzielny druhu!

Zatem przystaniesz na chwilę? Porzucisz codzienne sprawy na moment? Spójrz, to tylko chwila. Sam się przekonasz. On naprawdę zasługuje na chwilę pamięci. Jeśli nie codziennie, to chociaż dziś, prawda? Możesz to dla niego zrobić? Dzisiaj? W 73 rocznicę śmierci? 

Dziękuję ;)


Miał tylko 22 lata...

(moje ulubione zdjęcie <3)

sobota, 6 sierpnia 2016

WATTPAD i ROZMOWA Z POWSTAŃCEM ??

Serwus!

Dzisiaj przychodzę do Was z ostatnim postem na jakiś czas, gdyż wyjeżdżam na wakacje i nie będę korzystać z internetu. Posty ostatnio dość często się pojawiały, dlatego ze względu na to postanowiłam trochę zastopować  (kolejna notka prawdopodobnie pojawi się dopiero 20 sierpnia). Chcę serdecznie zaprosić na moje opowiadanie z Czasu Honoru, które znajdziecie na wattpadzie: @kl4rcik

Teraz pozwolę sobie wstawić lekki przedsmak tego, czego możecie się spodziewać wkrótce!

"Słońce wędrowało samotnie po błękitnym niebie, pozostawiając daleko za sobą rzędy małych, gęstych chmurek. Te wakacje można byłoby zaliczyc do najlepszych, gdyby nie świadomośc, iż wkrótce - jeszcze nie wiadomo kiedy - wojna zapuka do mieszkania każdego z nich. Ale czy jednak postanowili pozostac jej dłużni? Brednie! Ich ciekawośc i wola walki stanowczo zwyciężały nad lękiem. Och, gdyby tylko zdawali sobie sprawę jak bardzo ten okres może okazac się okropny, brudny, śmierdzący i nieprzewidywalny.
- O czym myślisz kochanie? - zatrzymali się, siadając po chwili na pustej ławce w ulubionym parku.
- O przyszłości Lenko. Ciekaw jestem jak to z nami będzie. - westchnął. Oczy dziewczyny zaszkliły się, cóż mogła poradzic na swoją wrażliwośc?
- Pamiętasz tę karuzelę za nami? - oboje obrócili się w kierunku zabawki.
- Pamiętam. - posłał jej wspaniały, promienny uśmiech.
- Kręciliśmy się tak szybko, że myślałam, że zaraz spadnę. Ale ty, trzymałeś mnie mocno w swych objęciach i powiedziałeś, że będziesz mnie tak trzymac do końca życia. - chłopak splótł ich wspólne dłonie, po czym zamknął jej ramiona w szczelnym uścisku.
- Będę."

Zatem oto krótki prolog, który JUŻ jest na moim wattpadzie ;) jeśli zechcesz pozostac ze mną na dłużej, zapraszam <3 https://www.wattpad.com/293932314-polska-si%C4%99-kiedy%C5%9B-o-nas-upomni-czas-honoru-p-r-o-l

-----------------------------------

*Nigdy nie miałeś okazji porozmawiac z Powstańcem?
*Chciałbyś do niego napisac i podziękowac za wszystko co zrobił?
*Wiesz, że jest to możliwe i łatwiejsze niż może Ci się zdawac?


No właśnie!!! Wchodząc na stronę https://bohateron.pl/ po dokładnym zapoznaniu się z nią, możesz wysłac bez problemu pocztówkę do walczącego w Powstaniu żołnierza! Wystarczy, że napiszesz kilka słów od siebie - to co leży Ci na sercu, za co chcesz mu podziękowac. W kategorii POWSTAŃCY znajdują się sylwetki nie wszystkich, ale wielu ludzi, z tamtych czasów. Zapoznaj się z ich historią i pokaż, że pamiętasz! Akcja trwa tyle ile trwało powstanie - czyli 63 dni, zatem śpiesz się, bo czas masz do 3 października. Kartka jest bezpłatna, koszt ponosisz jedynie za zakup znaczka.

Ja już napisałam, a ty? ;)))


czwartek, 4 sierpnia 2016

"PIOSENECZKA" AKTUALNA PO 72 LATACH

"Kto mi odda moje zapatrzenie
I mój cień, co za tobą odszedł?
Ach, te dni jak zwierzęta mrucząc,
Jak rośliny są - coraz młodsze

I niedługo już - tacy maleńcy,
na łupinie z orzecha stojąc,
popłyniemy porom na opak
jak na przekór wodnym słojom.

Czerwień krwi dziecinnie się wyśni
jako wzdęte policzki wiśni.

Metal burz się wywiedzie na nowo
zapełnioną dmuchawca głową.

A łez grzmot jak lawina kamieni
w małe żuki zieleni się zmieni

i tak w wodę się chyląc na przemian
popłyniemy nieostrożnie w zapomnienie,
tylko płakac będą na ziemi
zostawione przez nas nasze cienie".

Wiersz pod tytułem: "Pioseneczka" Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, napisany do żony - Basi Drapczyńskiej.

*Dlaczego akurat ten wiersz?
*Dlaczego akurat tego poety?

Zdaje mi się, że czytam wiele. Odpowiedzi na pytania, szukam w książkach historycznych, internecie, filmach fabularnych, dokumentalnych, jak i u osób trzecich. Mogę powiedziec śmiało kiedy i gdzie urodzili się Rudy, Alek i Zośka. Ale tu nie o to w tym chodzi, lecz: czy wiedziec, może się równac z pamiętac? No właśnie! Krzysztof Kamil Baczyński - wspaniały poeta za czasów II wojny światowej. Zdał maturę w 1939 roku, w tej samej szkole co Janek, Maciej i Tadeusz. Warszawiak urodzony 22 stycznia 1921 roku, zmarł zaś dokładnie 72 lata temu w Powstaniu Warszawskim. Miał żonę, miał niesamowity talent pisarski, miał chęc do walki, lecz wojna zabrała mu samego siebie - życie. Dziś spoczywa na Powązkach w swoim rodzinnym mieście. 

Czesc i Chwała Bohaterom!